Dzień dobry, jest to mój pierwszy wpis, więc chciałbym wszystkich gorąco przywitać i pozdrowić Gospodarza.
Białystok to moje miasto (przyznaje się, że mieszkam "pod" - ale emocjonalnie i instytucjonalnie jestem z nim związanym), a przez rożne zakątki Podlasia plotą się historie mojej rodziny. Teraz jest "o nas" głośnio. Chciałbym napisać jak ja to widzę, tą ostatnią sobotę, która stała się przyczynkiem , że "wsi spokojna wsi wesoła" znów stała się "matecznikiem brunatnej siły". Na marszu nie byłem, więc relacji nie będzie. Ale... Zacznijmy od początku - a więc organizatorzy - Pani Katarzyna Rosińska i przyjaciele z "Tęczowego B..) - ludzi którzy od jakiegoś czasu próbują zrobić szum, lecz ciągle im nie wychodzi. Nowa lewica chce lepszego świata, a te Podlasie ciągle na nich nie stawia. Kiedyś było łatwiej - na wsi (na zachód od Białegostoku) rządziło PSL, na wschód i południe SLD (czyli stara gwardia z prawosławiem), a miasto to mix postsolidarnościowy (zarówno PIS jak i obecni aktualnie pod nazwą KO) z prawosławiem które reprezentowało SLD. Czasy się zmieniły, PIS przejął wieś i zadomowił się mocno w mieście (chociaż miastem włada KO). Niby mniejszości narodowe (Białorusini, Ukraińcy) i prawosławni (w sumie te grupy się pokrywają) dogadują się z KO (na listach wyborczych) , ale jak przychodzi do szczegółów to już są zgrzyty - zarówno w gospodarce (np. Puszcza Białowieska), jak i w sferze moralnej - prawosławie nie chce być postępowe. Dlatego też mimo iż pani Kasia tupie, krzyczy i podskakuje - nie znajduje odpowiedniego poklasku. Piszą, że to wszystko wina Kościoła Katolickiego - fakt kościoły są pełne, dzieci i dorośli tłumnie uczestniczą w sakramentach i ciągle powiew "wolności z zachodu" u nas się nie przebija. Z drugiej strony prawie każdy ma rodzinę w Belgi, Holandii czy Niemczech lub za Wielką Wodą (pokłosie biedy z lat 90) - i to może z ich opowieści (lub własnych wizyt - na moim przykładzie) świadomi nie chcemy "postępu". Co do soboty, z opowieści znajomych słyszałem, że przed "wydarzeniami" miasto opustoszało - a więc zdrowa rekcja by nie uczestniczyć w sztucznych wydarzeniach. Całą akcję marszy/kontrmarszy zostawiam - jedyny co warte podkreślenia - to piknik zorganizowany w kontrze do porady - piknik rodziny - zaproponowany przez hierarchię kościelną - tam byli znajomi z dziećmi - to chyba była jedna z najlepszych odpowiedzi na promocję zła. Podsumowując Białystok nie jest ani brunatny, ani czerwony, jest zachowawczy. My wiem czym jest "wolność" zachodu (i wschodu) i temu chcemy pozostać jacy jesteśmy. Przywiązani do wiary i tradycji (zarówno w obrządku Rzymskim jak i Prawosławie), w rodzinach w których są jeszcze więzi wielopokoleniowe, w spokojnym życiu, gdzie korporacje owszem mają fabryki - ale póki co nie tworzą nowego społeczeństwa, gdzie wieś jest jeszcze silna.
Moim pragnieniem by było marsz zablokować tylko postawą bierną - staje kilka tysięcy osób w jednym miejscu, w ciszy lub w modlitwie, bez słowa - ale jak wiemy bez prowokacji nie było by nagłówków i całego szumu. Temat będzie grzany jeszcze przez kilka dni... i umrze śmiercią naturalną, a życie na Podlasiu toczyć się będzie dalej. Poniżej kilka artykułów z prasy lokalnej:
Organizacja marszu - kilka osób (dosłownie), które sieją zamęt z 300 tys. miasta - prowokatorzy:
https://poranny.pl/marsz-rownosci-w-bialymstoku-szykuje-sie-kilkadziesiat-kontrmanifestacji-wszystkie-zostaly-zgloszone-na-20-lipca/ar/c1-14241693
Stanowisko Arcybiskupa:
https://poranny.pl/marsz-rownosci-w-bialymstoku-arcybiskup-tadeusz-wojda-metropolita-bialostocki-marsz-sprzyja-dyskryminacji-innych-18072019/ar/c1-14257539
Piknik rodziny (zwrócić należny uwagę na i katolicki i prawosławny "jednogłos")
https://www.polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2344173,Bialystok-Piknik-Rodzinny-i-marsz-przeciw-propagandzie-LGBT
Parę dni temu był pełen artykuł, ale gdzieś "znikł", udało mi się tylko wygrzebać fragment:
"Przeddzień marszu. Wieczór. Na Facebooku pojawia się oświadczenie prawosławnych radnych Forum Mniejszości Podlasia, wchodzącego w skład większościowego klubu Koalicji Obywatelskiej w białostockiej radzie miejskiej i zastępcy prezydenta Białegostoku Adama Musiuka.
Piszą: „W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi naszego stosunku do marszu LGBT w Białymstoku informujemy, iż nie popieramy i nie utożsamiamy się z ideologią LGBT. Jednocześnie mamy świadomość, iż Konstytucja RP zapewnia każdemu obywatelowi możliwość manifestowania i my tej wolności nie mamy prawa odmawiać. Informujemy jednocześnie, że zgodnie z literą prawa ani Radni Rady Miasta Białystok, ani Prezydent Miasta Białegostoku nie ma prawnej możliwości zakazania tego marszu. Na koniec zwracamy się z apelem do wszystkich uczestników sobotnich wydarzeń w Białymstoku o wzajemne poszanowanie i szacunek”.
Jeszcze jedna informacja - w tym samy czasie niedaleko Białegostoku (ok 40km) w miejscowość Gródek trwał festiwal Basowiszcza. To taki Jarocin tylko dla wschodu - głównie Białorusinów, kiedyś mocno nacechowany politycznie (głównie antyłukasznekowo, ale wszystkiego było pełno - sam jako młodzieniec bywałem ). Przepuszczam, że organizatorzy marszu liczyli na dopływ świeżej krwi w walce o wolność, z tego co jednak wiem raczej to nie powidło się i z racji pogody uczestnicy raczej wypoczywali na okolicznym zalewie. Basowiszcza w tym roku były już po raz 30, ale i ostatni. Zmienił się klimat ( z alternatywo-buntowniczego) na chilloutowy, wiec i hasła wolności i "równości" nikogo nie ponoszą.


 

	biwaq
	25 lipca 2019 06:10